Joga w zgodzie z porami roku.
Koniec roku to mój ulubiony czas (zaraz po lecie!). To czas, w którym "czas zwalnia", a nawet miejscami zatrzymuje się. To czas, w którym zamykam pewne sprawy i nie zaczynam nowych. To czas powolny i pełen kontemplacji. Jest to pora na siedzenie w domu. Daję ten czas sobie. Czekam na najkrótszy dzień w roku, początek astronomicznej zimy. Wtedy właśnie łatwiej jest mi skupiać się na moim świecie wewnętrznym. Jest cicho i ciemno na dworze. Wszystko jakby śpi. Energia zmienia się na bardziej odbiorczą. To wszystko sprzyja przyjrzeniu się sobie. Koniec grudnia spędzam na relaksie, z rodziną, pijąc grzane wino, czytając książki, oglądając filmy. Gdy mam wolne od pracy, nie przestaję pracować ze sobą, wręcz przeciwnie. Dopiero wtedy mogę pracować ze sobą, tak na prawdę, tak jak lubię. Każdego roku skupiam się na czymś innym. Jednego roku nie "robię nic", po prostu sobie jestem, innego spędzam godziny wykonując tzw. "shadow work", lub siadam do konkretnej