Medytacja samoświadomości, czyli rozmowa z własnym ciałem.
Na najbardziej podstawowym poziomie wszystko
jest energią, a ta energia jest przepełniona świadomością. A patrząc od
bardziej naukowej strony, energia przepełniona jest informacją. Na pewno nie
raz to słyszeliście. Jeśli to prawda, oznacza to, że wszystko na tym świecie ma
świadomość. Każde stworzenie, każda roślina, każda planeta, gwiazda, galaktyka
ma swoją świadomość. Oznacza to również, że każda część nas: każda komórka,
każdy organ, każda tkanka, również ma swoją wyjątkową świadomość. A my jako
całość jesteśmy poniekąd zbiorową świadomością.
Co to może dla nas oznaczać? Może to znaczyć,
że jesteśmy w stanie komunikować się z dowolną częścią nas. Możemy komunikować
się ze swoim sercem, płucami, z kolanem, z twarzą i z całym ciałem, tak jakby
były one osobnymi istotami, posiadającymi swoją własną świadomość, a nawet
charakter. Możemy połączyć się również ze świadomością danej choroby, wirusa,
czy bakterii. Możemy zajrzeć do środka i poszukać odpowiedzi dlaczego coś nas
boli, dlaczego jakiś organ jest chory, dlaczego mamy jakieś negatywne przekonanie
na swój temat, dlaczego nie możemy poradzić sobie z jakimś problemem.
Jeśli chodzi o świadomość, to wydaje mi się, że
samoświadomość jest jej najważniejszą częścią. Komunikując się z różnymi
aspektami naszego ciała, naszej osoby budujemy samoświadomość, ponieważ
dowiadujemy się, co dany organ, choroba, czy kontuzja chce nam o nas
powiedzieć.
Choroby w szczególności proszą nas abyśmy
przyjrzeli się sobie i dokonali zmian w swoim życiu. Warto dowiedzieć się co
jest źródłem choroby, co ją spowodowało. Ciało chce nam to powiedzieć poprzez
samą chorobę, przez symptomy jakich doświadczamy. Musimy je tylko dostrzec.
Dlatego pomocne może być komunikowanie się, rozmawianie z naszymi chorobami,
dowolnymi częściami ciała, lub bolesnymi przekonaniami i wierzeniami.
Medytacja samoświadomości, czyli rozmawianie z
jakąś częścią siebie, jest jedną z moich ulubionych medytacji. Siadałam do niej
już wielokrotnie i rozmawiałam ze swoim ciałem, chorobą oraz z własnymi
przekonaniami i za każdym razem otrzymywałam wyjątkowe odpowiedzi od mojej
intuicji.
Któregoś wieczoru przed snem skontaktowałam się
z moim ciałem. Z ciałem jako odrębną istotą. Chciałam zobaczyć jego
perspektywę. Było bardzo szczęśliwe i wzruszone, że się z nim
skontaktowałam. Spytałam czego potrzebuje i odpowiedziało mi, że chciałoby,
abym częściej z nim rozmawiała, bo jestem ciągle w głowie. Żeby moja
świadomość była w ciele, a nie tylko w umyśle, że nie liczą się tylko myśli,
ważne jest też odczuwanie. Było to bardzo przyjemne i wzruszające spotkanie się
ze sobą, które uświadomiło mi jak bardzo moje ciało mnie kocha i jak niewiele
mu trzeba do szczęścia, tylko moja obecność i uwaga.
Innym razem rozmawiałam z tą częścią mnie,
która myśli, że jest złym człowiekiem. Takie rozmowy mocno wpływają na moje
dalsze życie, bardzo pogłębiają świadomość i poszerzają perspektywę. To właśnie
jest dla mnie tzw. "Shadow Work", czyli praca z cieniem.
Gdy skontaktowałam się z tą częścią mnie,
zobaczyłam ją w bardzo ciemnym podziemnym pomieszczeniu. Towarzyszyła jej
"chropowata czarna tekstura". Była całkiem sama. Zrzucona do tego
ciemnego, wilgotnego lochu, przez lata czekająca na zauważenie. Była
wykończona. Po dłuższej chwili bycia obecną z tą częścią mnie, spytałam czego
potrzebuje, odpowiedziała: "wydostać się na zewnątrz, uwolnić się."
Zapytałam jak mogę jej w tym pomóc, odpowiedziała: "kochając siebie
bardziej." Ta informacja bardzo silnie na mnie wpłynęła, ponieważ
uświadomiła mi, że wciąż jeszcze nie kocham siebie tak, jak na to zasługuję.
Nie było łatwo to sobie uświadomić i przyjąć jako fakt. Chęć zaprzeczania,
wyparcia i niezgody chciała wkroczyć, ale tym razem samoświadomość była
silniejsza niż lęk przed spojrzeniem prawdzie w oczy. Ta osamotniona część mnie
powiedziała mi, że za każdym razem, gdy siebie w jakiś sposób karcę, krytykuję,
zawstydzam, jestem na siebie zła, nie mogę sprostać własnym standardom,
przeklinam siebie, zamykam ją w tym ciemnym więzieniu. Za każdym razem, gdy
doceniam siebie, kocham siebie, ona może wyjść na zewnątrz i rozpłynąć się ze
wszystkim co jest i odzyskać wolność.
Było to bardzo mocne przeżycie, które z jednej
strony wywołało we mnie silne emocje, a z drugiej strony bardzo mnie uspokoiło.
Zrozumiałam jak wpływam na siebie każdą małą myślą, gestem, zaniedbaniem w
stosunku do siebie, autoagresją, niechęcią, uznaniem czy docenianiem. Poczułam
wpływ naszych myśli na nasze życie, na naszą rzeczywistość, na stan naszego
zdrowia.
Z każdej myśli jesteśmy rozliczani, bez względu
na to czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie. Dlatego właśnie bycie uważną,
nie angażowanie się w zbędne negatywne myśli, a raczej bycie obecną ze sobą i z
tym, co w danym momencie potrzebuje mojej przytomnej uwagi, jest obecnie moim
priorytetem. To jak się czuję jest moim priorytetem. Bycie jak najbardziej
autentyczną jest moim priorytetem, czego przejawem są między innymi kolejne
wpisy na tym blogu.
Medytacja jest trochę tak jak patrzenie w
gwiazdy, im dłużej patrzysz, im dłużej się przyglądasz, tym bardziej cię ta
przestrzeń wciąga, aż w pewnym momencie czujesz się jakbyś tam był - unosił się
w bezkresnej przestrzeni kosmicznej, lub w przestrzeni swojego
niefizycznego, wewnętrznego Ja.
Dzięki medytacji, życie staje się mniej
przyziemne i materialne, a jednocześnie prostsze i lżejsze do zniesienia (gdy
nie jest łatwo). Dzięki medytacji moje życie nie straciło magii, którą
odczuwałam jako dziecko. Gdy byłam mała ciekawiły mnie rzeczy tzw"paranormalne" takie jak duchy, życie po śmierci, rozmawianie ze
zmarłymi osobami, lubiłam rozmyślać czy dałoby się mieszkać w chmurach,
czy istnieje zaczarowany las, jakby to było żyć w oceanie, jakby to było latać...
Dziś medytacje i różnego typu wizualizacje pozwalają mi znowu zastanawiać się
nad rzeczami nie z tego wymiaru, a z drugiej strony osadzają mnie mocno w tej
rzeczywistości i w tym ciele.
Ps. Jeśli temat tej medytacji, medytacji
samoświadomości was interesuje, i chcielibyście poznać szczegóły "jak do
niej usiąść" obejrzyjcie ten film:
JMK
Komentarze
Prześlij komentarz