Koniec roku, koniec dekady, koniec kolejnego cyklu.
Kolejny rok dobiega końca... kolejne przeżycia
i wyzwania za nami. Z każdym kolejnym rokiem obserwuję sezony i cykliczność i z
każdym kolejnym rokiem, uczę się czegoś nowego o świecie i o sobie. Kończymy
kolejny rok i kończymy kolejną dekadę. Kończy się pewien cykl. Nie wiem
jak ty, ale ja mocno odczuwam energię "końca", zamykania pewnych
spraw, pewnego etapu życia. Czuję jak cień tych 10 lat może w spokoju odejść,
bo został zauważony, uznany, przeżyty i teraz jest wolny.
10 lat temu,
w 2009 roku, wydarzyła się sytuacja, która wyznaczyła dalszy kierunek mojego
życia. Wymusiła poniekąd i wyklarowała wizję mojego dalszego życia. Więcej na
ten temat pisałam tu: Duchowe przyczyny chorób - rozmowa z
moją "chorobą"
W tamtym roku
postawiłam pierwsze kroki na drodze ku autentyczności i życia w zgodzie z moją
wewnętrzną prawdą.
Rok 2019 był rokiem zbierania owoców, których nasiona były zasiane w roku 2009, a zasiane były przeze mnie nieświadomie! Wtedy właśnie poczyniły się, jakby
samoistnie, wielkie kroki w kierunku krystalizacji wizji, wizji, która zadziała się sama, bez ingerencji mojego
ego. Tak jakby moje Wyższe/Wewnętrzne Ja rozdało karty i nie mając większego
wyboru musiałam tylko tymi kartami grać. Wtedy został nadany kierunek tego, w
którą stronę pójdę. Gdzie znajduje się moja ekspansja.
Tyle się
wydarzyło przez te 10 lat, że wydaje mi się to bardzo odległa przeszłość.
Jakbym wyłoniła się z kokonu i przemieniła się w inną postać, posiadającą
więcej wolności ale też więcej odpowiedzialności.
Koniec roku
bywa trudny, ponieważ czujemy nieunikniony "koniec". Koniec
"czegoś". Koniec bycia osobą żyjącą konkretną ilość lat na tej
planecie, koniec zmagań tego roku, koniec pewnych relacji...
Koniec roku
pokazuje, jak rok szybko mija i ile zdołaliśmy
zmienić, z rzeczy, które planowaliśmy zmienić, tych które nas obciążają być
może od lat. Pokazuje nam też ile rzeczy, które planowaliśmy zmienić lub o
których wiemy, że nam nie służą, nie udało nam się zmienić.
Koniec
roku pokazuje że życie mija szybciej niż nam się wydaje, niż chcemy w to
wierzyć, dlatego wymówki, według których żyliśmy cały kolejny rok, są tak
bolesne właśnie w tym czasie. Dla mnie koniec roku mówi mi dosadnie, że jeśli
chcę coś zmienić w moim życiu, muszę wychodzić ze strefy komfortu i obyć się z
dyskomfortem.
Ten rok obfitował u mnie w dyskomfort wszelkiego rodzaju, co
spowodowało jeszcze konkretniejsze zbadanie swoich granic, swojej integralności
lub jej braku, swoich słabości, lęków, obaw, mocnych stron. 2019 rok był
dla mnie intensywny, trudny i nieobliczalny. Rok zakończeń, rok zmian,
podejmowania decyzji, oczyszczania relacji, budowania relacji, stawiania granic
i zrozumienia swojej wysokiej wrażliwości. Czuję, że mój cykl bycia twardą się
zakończył. Mój cykl złości się zakończył. Mój cykl lęku przed bliskością się
zakończył. Mój cykl budowania ścian wokół siebie, się zakończył.
Wczorajszy
nów spotęgował moje poczucie ukończenia pewnych rzeczy i otworzył przestrzeń na
zasianie odpowiedzialnych intencji. To jest czas, żeby zrobić krok na przód,
żeby przeszłość już nie określała tego, kim jestem. Bo to kim jestem, jest w
ciągłym ruchu, jest nieuchwytne, spontaniczne.
Wkraczam w
nową dekadę mocno oczyszczona, dużo bardziej świadoma, bardziej osadzona w
sobie, z dużo większą akceptacją siebie i w poczuciu zaufania do tego, co ma
się wydarzyć.
JMK
Komentarze
Prześlij komentarz