Linie czasowe
Już nie raz w życiu czułam się kompletnie wyizolowana od społeczeństwa. Nie raz miałam zupełnie inne poglądy niż ludzie wokół mnie. Nie raz byłam nazywana "buntownikiem", "anarchistką", "dziwaczką". To poczucie nadawało mi poniekąd moją tożsamość.
Nie raz również miałam
wrażenie, że żyję w jakiejś równoległej rzeczywistości. Jednak jeszcze nigdy
nie czułam takiego "rozszczepienia" światów jak obecnie. Mam wrażenie
że świat biegnie w co najmniej dwóch równoległych liniach czasowych. Dwie
są sobie przeciwne, a jednak obie są dwoma końcami tego samego kija, dające
podobne wyniki. No i myślę sobie o trzeciej linii czasowej, wypływającej ze
zintegrowania dwóch pierwszych. Czy jest możliwa trzecia opcja?
Mam wrażenie, że jako ludzie, jako kolektywna świadomość jesteśmy w procesie integracji, jednak na tak wielu nieświadomych poziomach, że efektem tej integracji jest ogólne wzburzenie tego kolektywu.
Sama widzę jak wpadam w jedną z tych dwóch linii czasowych częściej
niż moje wyobrażenie o moim "wyższym Ja" by chciało. Chciałabym, żeby
rzeczy potoczyły się w konkretnym kierunku, i poczucie, że być może tak się nie
stanie wywołuje we mnie wewnętrzny sprzeciw. Tu mam pole do pracy z cieniem, do
integrowania poczucia lęku, zaufania do siebie i do świata, poczucia
bezsilności.
Z drugiej strony niemalże namacalne jest dla mnie tworzenie mojej
rzeczywistości, wszystko dzieje się bardzo szybko, od myśli do materializacji
jest coraz mniejszy przestój czasowy, co daje mi poczucie mocy i pewność tego,
że wszystko jest tak jak być powinno.
Jak najwięcej tworzę - wszystkiego co się da: przestrzeni wokół siebie, rzeczy które robię, które dają mi dużo radości, miejsca, w których czuję się bezpiecznie i komfortowo, nowych potraw, nowych dźwięków, nowych obrazów...
I jak najmniej konsumuję: filmów, artykułów, książek, konkretnych mediów, konkretnych poglądów, cudzych idei, pomysłów na życie, cudzych przekonań.
Czuję, że jestem w miejscu, w którym to, co ja myślę, co ja czuję i co, oraz jak robię, ma większe znaczenie niż to, co ktoś z zewnątrz ma do powiedzenia. Przemyślenia innych ludzi, inne perspektywy są owszem ciekawe i pouczające czasami, jednak mój własny rdzeń ma obecnie dla mnie największe znaczenie. Dlatego właśnie dbam o to, aby nie tracić własnej spójności, aby być coraz bardziej zintegrowaną osobą, bo dzięki temu wzrasta moje zaufanie do siebie - a to jest dla mnie niesamowicie ważne.
Ufać sobie to jest stan, za który warto ponieść wszelkie konsekwencje.
To jest dla mnie wzięcie
odpowiedzialności za siebie i swoje życie, oraz bycie dojrzałą osobą ❤
JMK
Komentarze
Prześlij komentarz