Nigdy nie wiesz co czeka na ciebie tuż za rogiem

Kończymy właśnie kolejny roczny cykl i wchodzimy w nowy. (Ciekawe co w kolektywie tym razem się wydarzy i co jest zaplanowane na ten rok, po to aby w dalszym ciągu oddalać nas od naszej Jaźni, od nas samych. Ale dziś nie o tym co negatywne w kolektywnie i tym, co idzie nie tak, dziś o pozytywach! :) )

Mocno obecnie pracują we mnie energie zbliżającego się nowiu w Rybach i energie przejścia w nowe. Wczoraj uwolniło się kilka starych programów które miałam na swój temat, aż do teraz. Co pozostawiło dużo miejsca na wdzięczność, docenienie i miłość.

Czuję, że jest to czas na domykanie tego, co już nie ma racji bytu, tego co w naszej nowej rzeczywistości nie rezonuje już z nami. Będąc uważną i wrażliwą na energie panujące w świecie, czuję jak wszystko ma wpływ na wszystko i tak też jest podczas takich momentów przejścia jaki obecnie się wydarza.

Niedawno przeczytałam to zdanie: "Jako ostatni znak Zodiaku, Ryby prowadzą nas do ostatecznego doświadczenia jedności z Bogiem." Wielu z nas nie zdaje sobie z tego sprawy, nie wie, że tego pragnie każda żywa istota i wszystko, co robimy, robimy po to aby czuć się lepiej, być bliżej siebie, czyli też bliżej Źródła/Boga. Gdy doświadczymy choć raz, nawet najmniejszego przebłysku połączenia z boskością, z Uniwersalną Miłością, z Bogiem, zdajemy sobie sprawę, za czym tak długo tęskniliśmy. Ale dopóki tego nie odczujemy, nie wiemy, że za czymś tęsknimy i będąc wciąż zajęci życiem, wikłamy się w jego gry, a raczej w gry naszego umysłu, które na nieświadomym poziomie mają nas właśnie do tego połączenia doprowadzić.

Nie dziwi mnie więc, że właśnie w tym czasie, w czasie Ryb, uwolniłam programy, które trzymałam gdzieś w środku w sobie, głęboko schowane przez wiele lat, przede mną samą. Które nie były jasno określone, nie do końca klarowne i których nawet nie mam potrzeby głęboko rozumieć.

Nie zrobiłam tego celowo, samo się zadziało z nieświadomą pomocą osób które były wtedy przy mnie. Niczego nie chciałam uwalniać, niczego nie chciałam integrować, niczego nawet nie oczekiwałam.
Jednak coś się uwolniło, coś się przetransformowało samo, bez mojej pomocy i na pewno bez mojego blokowania tego procesu. Co pozostało, to zaraz po uczuciu smutku, który przyszedł wraz ze zrozumieniem jak krzywdzące były to programy, pojawiło się uczucie miłości, wdzięczności i zaufania do siebie, że od zawsze chciałam dla siebie dobrze. I daję to sobie od zawsze, adekwatnie do tego na jakim etapie świadomości się obecnie znajduję. To co wydawać by się mogło było krzywdzące mnie samą przeze mnie samą, było próbą zbliżenia się w jakiś sposób, trochę na oślep, trochę po omacku, do poczucia miłości własnej, do połączenia ze sobą.

I do tych części siebie wczoraj właśnie poczułam ogromne współczucie i wdzięczność, za to, że tak na prawdę one też chciały dla mnie dobrze, tylko nie wiedziały jak. Nie mogę ich za to winić! Nie mogę zamknąć swojego serca na te części siebie, bo wtedy zamykam serce na siebie całą. A w tym nie ma uzdrowienia, w tym jest dalsze pielęgnowanie dezintegracji. Przybliżając do siebie różne aspekty nas, możemy zrozumieć, że separacja nie jest tak na prawdę możliwa, jedynie nasze wewnętrzne poczucie oddzielenia się od siebie tworzy iluzję oddzielenia od reszty świata. Taki paradoks. Czując się oddzieloną, najpierw muszę być częścią czegoś. Życie jest pełne takich paradoksów, które jak się im przyjrzymy mogą wywołać uśmiech na twarzy lub tzw "Aha! Moment".

Więc to co przyszło tak nieoczekiwanie i zupełnie nie planowanie, to zintegrowanie kolejnych części mnie, poczucie większej pełni, zaufanie do siebie i uczucie miłości. Połączenie jest zawsze doświadczeniem wewnętrznym, nie zewnętrznym, więc szukając połączenia na zewnątrz, jesteśmy skazani na tzw. "porażkę" (lub dalsze poszukiwania, które mogą nas skierować w końcu na poszukiwania wewnętrzne).

Życie nie przestaje mnie zaskakiwać i zachwycać. Nigdy nie wiesz co czeka na ciebie tuż za rogiem. A im bardziej nie wiesz, tym większe skarby się przed Tobą odkrywają, ponieważ nie masz czego kontrolować, więc opcji dostarczenia tego, co jest Tobie potrzebne na daną chwilę, jest nieskończenie wiele. Chcąc panować nad swoim życiem, odcinasz wiele możliwości, zamykasz swoje widzenie, nie jesteś wstanie otrzymywać wielu rzeczy, sytuacji, zdarzeń, darów, które mogłyby być pomocne na twojej drodze.

"Ryby uczą nas, ze jedyną strategią, która da nam spokój, jest akceptacja i poddanie się."

Chcąc kontrolować niekontrolowane, nieskończone, nie pozwalamy życiu się rozwijać w sposób naturalnie dla nas zaprojektowany, hamujemy, blokujemy, przepychamy, przyspieszamy i modelujemy Życie do aktualnych potrzeb lub zachcianek naszego "małego umysłu", nie będąc w połączeniu z naszym "wielkim umysłem", który i tak nieustannie działa na naszą korzyść dostarczając nam odpowiednich lekcji, wyzwań i niespodzianek. Efektem jest uczucie ciężkości i trudu życia zamiast poczucia lekkości i słuszności nawet w obliczu trudniejszych wyzwań.

Kiedy ciało, emocje i umysł są w równowadze, człowiek intuicyjnie zdaje sobie sprawę z celu swojego życia i tego, jak jego wewnętrzna psychika może służyć dobru wspólnemu, dlatego tak ważne jest dla mnie nieustanne zgłębianie siebie, poznawanie programów na których działamy, wzrastanie, wyzwalanie się od uzależnień, stawanie się coraz bardziej świadomym człowiekiem.
Bo służąc w ten sposób sobie, służymy ewolucji zbiorowej, pomagamy temu światu wzrastać, integrować i rozwijać się w większej harmonii.

JMK

www.asiayoga.pl








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wszyscy się czegoś boimy

Rób to, w czym się czujesz najlepiej!

Jakie jest Twoje wewnętrzne "NIE"? Jakie jest Twoje wewnętrzne "TAK"?